niedziela, 21 grudnia 2014

Your Reply


 Mega spóźnione NoizxAoba dla ~Travia PL. 

(inspired by Kimura Seiji - Your Reply)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


     Po raz kolejny przystąpiłem do ciężkiego zadania. Miesiąc temu postanowiłem, że nauczę się niemieckiego.Pomyślałem, że skoro Noiz umie mój ojczysty język, to ja powinienem umieć jego. No i ślęczę nad książkami odkąd wróciliśmy z kolacji. Noiz musiał wyjść, a ja przystąpiłem do nauki. Zanim wróci może uda mi się czegoś nauczyć. W sumie byłoby najlepiej ćwiczyć z Noizem, ale po pierwsze: według niego nie muszę uczyć się niemieckiego, po drugie: powiedział, że woli robić ze mną inne rzeczy. Nie pytałem jakie. Ale że ja chcę umieć niemiecki, nie zniechęciłem się jego słowami. I żeby wiedział, że się nauczę. Wraz z tą myślą, zabrałem się za czytanie kolejnej lekcji, jednak mi przerwano. Mój chłopak wrócił.
-Czemu nie jesteś rozebrany? - usłyszałem od razu, po czym zauważyłem jak podchodzi do mnie.
-A co? - powiedziałem mimowolnie, a on pochylił się i mnie objął.
-Przecież wiesz. - odpowiedział mocno mnie ściskając.
-Noiz... - zacząłem zawstydzony. W odpowiedzi zaczął całować mi szyję. Zamknąłem oczy, ale zaraz potem je otworzyłem, bo Noiz nagle przestał.
-Mówiłem, że nie musisz się tego uczyć. - i już wiedziałem dlaczego. Zobaczył, że siedzę w książkach.
-A to niby czemu? - zapytałem po raz kolejny. Już o tym rozmawialiśmy, ale nie doszliśmy do porozumienia.
-Bo ja umiem japoński i nie mamy problemów z komunikowaniem się.
-To nie przeszkadza w tym, żebym ja umiał twój ojczysty język. Poza tym skoro mieszkam w Niemczech to wypadało by się nauczyć. No i chcę rozumieć co ludzie mówią.
-Po co?
-Jak to po co? - wzburzyłem się odwracając  do niego. A po co ty się uczyłeś japońskiego, co? - Noiz nic nie odpowiedział. Uśmiechnąłem się w duchu. I moje na wierzchu.
-Jak chcesz. - kiedy to usłyszałem podniosło mi się ciśnienie. Nie lubię kiedy on mówi takie coś tonem jakby to nie miało znaczenia i jakbym robił coś niepotrzebnego. Chciałem odpowiedzieć, ale Noiz wziął mnie pod pachy i podniósł.
-Noiz...! - zacząłem chcąc wiedzieć co to miało znaczyć. W odpowiedzi otrzymałem pocałunek. Potem jeszcze jeden i kolejny. Następnie Noiz rozpiął mi spodnie, po czym szybko mnie odwrócił. Mimowolnie oparłem dłonie o biurko. Potem poczułem jego usta na swojej szyi. Potem zaczął schodzić w dół. Coraz niżej i niżej aż w końcu dotarł do mojego siedzenia. Rozchylił pośladki i zaczął lizać mi dziurkę. - No... Noiz...! - speszyłem się. Czułem się niekomfortowo. Ta sytuacja, kiedy jestem wypięty, a on liże mi dziurkę jest bardzo zawstydzające.
-Podoba ci się? - zapytał nagle.
-Co?! - uniosłem się patrząc przez ramię - Jak to może mi się podobać... - powiedziałem myśląc, że po takim tekście Noiz przestanie, ale wręcz przeciwnie. Wrócił do czynności. W pewnym momencie poczułem jak wpuszcza do środka swoją ślinę. Przecież mamy lubrykant, nawet sam kupiłem. Ale on pewnie i tak go nie użyje. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek użył. Tak samo jak prezerwatyw. Kiedyś zapytałem go czy nie wolałby z, powiedział, że nie. A skoro robimy to tylko ze sobą to nie ma się czym martwić. - Noiz... - westchnąłem kiedy mój chłopak przyśpieszył ruchy języka. Coraz bardziej reagowałem. Mój członek sztywniał, a moje pośladki jakby same się poruszały. Miałem wrażenie, że zaraz zacznę się ocierać pupą o jego twarz. Ale on nagle przestał. Wstał i we mnie wszedł. Tak po prostu. Wygiąłem się z jękiem. Wtedy Noiz położył swoje dłonie na mojej klatce piersiowej. Poczułem jego usta przy moim uchu.
-Potrzebuję cię. - wyszeptał i zaczął się poruszać. Szybko przeniósł ręce na moje biodra. W odpowiedzi pochyliłem się jednocześnie lekko wypinając swoje pośladki. Tak jest wygodniej. Zarówno mi jak i Noizowi. Mój chłopak zaczął powoli. Chciał, żebym się przyzwyczaił. Ale kiedy wyczuł, że jestem gotowy nie zawahał się przed przejściem do bardziej stanowczych ruchów. Jeszcze bardziej się pochyliłem i zacząłem wzdychać. Nic nie mogłem poradzić. Poruszał się szybko, a ja tylko pojękiwałem z przyjemności. W końcu przyśpieszył, a ja zacisnąłem dłonie na jego udach. Wtedy poczułem coś małego pod ręką. Chyba miało kształt kwadratu. Chciałem zapytać co to jest, ale jedyne co byłem w stanie z siebie wydobyć to jęki.
-Noiz... - westchnąłem. Wtedy poczułem jak mój chłopak dotyka mojej dłoni umieszczonej na kieszeni.
-Kocham cię. - powiedział mocno ją ściskając, po czym przyśpieszył. Nie udzielając odpowiedzi na jego słowa zacząłem pojękiwać. Coraz głośniej, ponieważ Noiz wchodził we mnie coraz mocniej. Nie szczędził mi uderzeń w prostatę. Już nie mogłem wytrzymać. Moje ciało się napięło, a z członka wytrysnęła sperma.
-Noiz... - wydyszałem ściskając mięśnie odbytu. Wtedy poczułem w środku coś ciepłego. Nie trudno zgadnąć co to było i do kogo należało.
-Aoba. - objął mnie.
-Noiz... - zacząłem czując, że coś mu leży na sercu - Czy coś...? - nie dokończyłem, ponieważ Noiz nagle wziął mnie na ręce i szybko przeniósł na łóżko. Następnie położył się obok.
-Jutro pójdziemy na kolację. - oznajmił, po czym objął mnie ramieniem. Potem tylko usłyszałem, jak Noiz mówi coś po niemiecku jakby do siebie. Nic nie zrozumiałem. Muszę się nauczyć niemieckiego. Rozmyślając o tym, zasnąłem.

     Obudził mnie przyjemny wiatr. Drzwi na taras były otwarte. Sprawka Noiza. Zawsze tak robi zanim wyjdzie do pracy. Mówiłem mu, żeby mnie budził jak sam wstanie, ale powiedział, że zbyt słodko wyglądam jak śpię, żeby mnie budzić. Zostawiłem to bez komentarza. Wstając z łóżka przeciągnąłem się, a potem poszedłem do łazienki. Na szafce zobaczyłem swoje ubrania. Uśmiechnąłem się. Wiem, że Noiz je przygotował. Jak chce to potrafi być uroczy. Może powinienem mu to powiedzieć? Ciekawe jakby wyglądała jego mina gdyby to usłyszał?

     Kiedy skończyłem się myć włożyłem swoje ubrania i poszedłem do kuchni. Tam zastałem matkę Noiza rozmawiającą z kamerdynerem. Zauważywszy moją osobę, zamilkła. Chwilę patrzyła na mnie chłodnym wzrokiem, po czym ruszyła w moją stronę. Kiedy mnie mijała powiedziała coś po niemiecku i wyszła z kuchni. Jestem pewien, że to było coś obraźliwego. Wiem, że mnie nie lubi, ale nie musi mi tego pokazywać na każdym kroku. Jest okropna. Naprawdę.
-Guten morgen. - przywitałem się.
-Guten morgen. - odpowiedział przyjaźnie. Lubię pana Josefa. Zawsze jest dla mnie miły. No i nic nie wskazuje na to, że ma uprzedzenia. To budujące. Poza tym... jest jedyną osobą ze służby, która się do mnie odzywa. Reszta to nawet na mnie nie patrzy. A jeśli już to robią to ich wzrok jest chłodny. Są tu takie dwie pokojówki, które zawsze coś szepczą na mój widok. Nie umiem niemieckiego, ale "homo" znaczy jedno we wszystkich językach. Jakby nie miały nic innego do roboty. Powinny się zająć sprzątaniem, a nie moją orientacją seksualną.
-Śniadanie. - powiedział kamerdyner po japońsku podając mi posiłek.
-Danke schön. - podziękowałem szczerze. To miłe, że pan Josef nauczył się kilku podstawowych japońskich zwrotów, plus trochę słownictwa. Poniekąd dlatego uczę się niemieckiego. No i oczywiście chcę znać ojczysty język mojego chłopaka. Zwłaszcza, że Noiz czasami mówi do mnie coś po niemiecku, a potem się uśmiecha. Robi to specjalnie. Wie, że nic nie rozumiem, więc może powiedzieć wszystko, nawet najgłupsze rzeczy, a ja nie będę wiedział o co chodzi. Wkurza mnie to, bo jak się go pytam to nie chce mi przetłumaczyć. Jednak po jego minie widać, że to coś, co by mnie zawstydziło i zdenerwowało jednocześnie. Już ja go znam.
-Czy podać coś jeszcze?
-Nein, danke. - odpowiedziałem wyjmując telefon. Właśnie przyszedł sms. Noiz napisał, żebym był gotowy na 20. Ucieszyłem się. Lubię z nim wychodzić, a tutejsze restauracje są naprawdę piękne. Już chyba sprawdziliśmy wszystkie. Ciekawe do jakiej tym razem mnie zabierze? Może do Bieberbau? To było pierwsze miejsce, które odwiedziliśmy po przyjeździe tutaj. Miło spędziłyśmy wtedy czas. Chciałbym to powtórzyć.
-Będę w salonie. - oznajmił nagle kamerdyner, po czym opuścił kuchnie. Kiedy skończyłem jeść zrobiłem to samo.

     Dochodziła ósma. Byłem już gotowy i czekałem na Noiza przed bramą wjazdową. W końcu zobaczyłem w oddali światła. Były coraz bliżej. Po chwili obok mnie zatrzymał się samochód. Drzwi się otworzyły zapraszając mnie do środka. Wsiadłem i zająłem miejsce obok mojego chłopaka. Noiz przysunął się do mnie i mnie pocałował.
-Noiz. - powiedziałem, dając mu do zrozumienia, że nie powinien tego robić na oczach kierowcy.
-Wciąż się przejmujesz. - stwierdził, ale zaraz potem znów mnie pocałował - Tylko żartowałem. - powiedział widząc moją minę.
-Bardzo śmieszne. - skomentowałem.
-Zostawię to na później. - powiedział z tajemniczym uśmiechem.
-Widzę, że już wszystko zaplanowałeś. - powiedziałem podejrzliwym tonem.
-Prawie.
-Prawie? - zdziwiłem się. Odpowiedź Noiza była bardzo poważna.
-Tak. Jednak w tym przypadku dużo zależy od ciebie.
-O czym mówisz? - to brzmiało tak, jakby miał coś konkretnego na myśli. Chciałem wiedzieć co. Noiz odpowiedział mi po niemiecku. To musiało być coś szokującego, bo aż kierowca się odwrócił. Miał bardzo zaskoczoną minę. - Mów po japońsku. - Noiz tylko się uśmiechnął. - No powiedz. - poprosiłem.
-Powiem na kolacji.
-Jesteś okropny. - obraziłem się. On nic nie odpowiedział, tylko objął mnie jedną ręką i przytulił. O nic już nie pytałem. Skoro obiecał, że powie to poczekam. Ale nie ukrywam, że strasznie mnie zaciekawił. Ciekawe o co chodzi?

     Kiedy szofer zaparkował w wyznaczonym miejscu, wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę restauracji. Zgodnie z moimi podejrzeniami Noiz zabrał mnie do miejsca, w którym byliśmy za pierwszym razem. To było jakieś pół roku temu. Nic się nie zmieniło. Tak jak wtedy gdy tu przyszedłem, pierwsze co mi się rzuciło w oczy to to, że nie była oświetlona lampkami, tylko świecami. Było tu dużo świec. To dawało bardzo romantyczny nastrój. Stoliki były małe, ewidentnie przeznaczone tylko dla dwóch osób, co tylko potwierdzała liczba krzeseł. Wystrój również nie uległ zmianie. Dalej w koncie na końcu sali stała duża rzeźba o dziwnym kształcie. Nie potrafię powiedzieć co to było. Rzeźbiarz na pewno miał bujną fantazję... Mniejsza z tym. Razem z Noizem zajęliśmy miejsce w kąciku sali. Mój chłopak zaprowadził mnie do niego trzymając za rękę. Oczywiście ludzie się gapili. Przynajmniej niektórzy. Nie wiem co ich tak dziwi. Przecież większość krajów w Europie zalegalizowało związki homoseksualne, w tym Niemcy również. No ale to, że władze państwa się zgodziły, nie znaczy, że każdy cywil również jest za. Najlepszym tego przykładem jest matka Noiza. Aż strach pomyśleć co by było gdybyśmy z Noizem chcieli wziąźć ślub.
-Ciekawe... - powiedziałem do siebie.
-Co takiego? - zapytał od razu.
-Ciekawe... - zacząłem w głowie szukać wymówki, żeby nie powiedzieć o czym myślałem. - Ciekawe co tu pisze. - kiedy skończyłem mówić podszedł kelner. Noiz powiedział coś po niemiecku, o czym kelner odszedł.
-Zmówiłem to dla nas obu.
-Co? - zapytałem z ciekawości.
-Sauerbraten.
-Sau... Co?
-Sauerbraten. Pieczeń z wołowiny, która przez kilka dni jest marynowana w zalewie z octu z przyprawami. Do tego pure z ziemniaków i smażona czerwona kapusta.
-Brzmi dobrze. - skomentowałem, a potem zacząłem się rozglądać. Troszeczkę czułem się wyobcowany. Wszyscy tutaj byli elegancko ubrani. Powinienem włożyć garnitur. Tak jak Noiz. No właśnie... Od czasu kiedy przyjechał po mnie do Japonii zawsze chodzi w garniturze. Jeszcze pamiętam jak go pierwszy raz spotkałem. Jego ubiór był specyficzny. Pomyślałem, że to był jakiś nieudany cosplay...
-Jutro pójdziemy obejrzeć mieszkanie. - spojrzałem na Noiza.
-Jesteś pewien? Nie chcę, żeby twoi rodzice...
-Już zdecydowałem. A skoro oni tego nie akceptują to ich problem.
-Noiz... - zacząłem nieco przygnębiony. Przypomniała mi się sytuacja w domu. Od czasu kiedy zamieszkaliśmy u niego sytuacja między nim a rodzicami jest bardzo napięta. Oni nie akceptują naszego związku. Kiedy Noiz oznajmił im, że jesteśmy razem nie byli zadowoleni. Byłem przy tym i nie była to zbyt przyjemna rozmowa. Na początku była cisza jak makiem zasiał, potem pojawiły się słowa niedowierzania, a następnie wywiązała się kłótnia. Tutaj głównie mam na myśli matkę Noiza, bo ojciec zachował się względnie. Oczywiście był zaskoczony, ale praktycznie się nie odzywał. Natomiast jego żona wpadła we wściekłość. Zaczęła krzyczeć i wyrzucać mu wszystko co się da. Również, to, że wszystkie jej znajome ją wyklną. W końcu ich synowie mają już żony, tylko jej syn jest... pedałem. Kiedy to powiedziała, tym swoim okropnym, pogardliwym tonem to myślałem, że nie wytrzymam. Miałem ochotę ją uderzyć, ale Noiz mnie powstrzymał. Kiedy na niego spojrzałem, dokładnie to pamiętam, nie widziałem u niego jakichkolwiek oznak smutku. Jego twarz wyglądała tak jak zwykle. Wtedy dopiero do mnie dotarło, że Noiz w ogóle nie krzyczał. Jedyne co było słychać to jego matkę i ojca, który próbował ją uspokoić. Kiedy w końcu się zmęczyła i przestała wrzeszczeć Noiz powiedział, że jakiś czas tu pomieszkamy a później się wyprowadzimy. Potem wziął mnie za rękę i poszliśmy do pokoju. Chciałem o tym porozmawiać, ale powiedział, że nie ma o czym i że zdanie jego matki, czy kogokolwiek innego się nie liczy. Poprosił mnie też, żebym wytrzymał do czasu aż się nie wyprowadzimy. Obiecałem, że się postaram. Aczkolwiek nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że matka Noiza wykorzysta każdą okazję, żeby dać mi do zrozumienia, że mną gardzi. Jednak, mimo to nie chcę, żeby byli ze sobą skłóceni. Kiedyś wspomniałem o zakopaniu toporu wojennego. Noiz powiedział, że skoro jego rodzina nie potrafi tego zaakceptować to nie zamierza ich przekonywać. W konsekwencji w ogóle ze sobą nie rozmawiają. Noiz zamienia tylko kilka słów z ojcem, ale to wiadome skoro pracuje w jego firmie. Z matką nie rozmawia, mimo, że ta stara się nawiązać z nim dialog. W sumie się nie dziwię Noizowi, bo rozmowa z jego matką zawsze kończy się na mnie i na tym, że jej syn nie powinien się ze mną zadawać.
-Aoba. - wyrwał mnie z zamyślenia. Kurcze, miałem nie myśleć o sytuacji w domu. - W porządku?
-Tak. - odpowiedziałem szybko. Zaraz potem kelner przyniósł nasz posiłek. - Itadakimasu. - powiedziałem biorąc nóż oraz widelec. Bardzo chciałem tego spróbować. Po samym zapachu mógłbym powiedzieć, że będzie smaczne. No a teraz się upewnię. Włożyłem kawałek mięsa do ust. I to wystarczyło żeby dać pięć gwiazdek tej potrawie.
-Słone. - powiedział nagle Noiz. On to miał zwyczaj komentowania smaku wszystkiego co je.
-Oczywiście, że tak. A czego się spodziewałeś? - mój chłopak milczał więc ciągnąłem dalej - Jeżeli nie chciałeś słonego mogłeś zamówić coś słodkiego. - Noiz zaprzestał jedzenia.
-Słodkiego... - spojrzał na mnie - Ciebie?
-Mnie? - zdziwiłem się.
-Jesteś słodki.
-Nie przy ludziach. - rozkazałem odwracając wzrok. Nie lubię kiedy zaczyna mówić coś takiego. To krępujące.
-Przecież i tak nikt nas nie rozumie. Poza tym... - dotknął mojej dłoni - Ich liebe dich.
-Noiz... - zaskoczył mnie tym. Do tej pory mówił to tylko po japońsku. - Ich... - zacząłem po niemiecku - ... liebe dich... - kurcze, jak było "też"?
-...auch. - dokończył za mnie.
-Przecież wiem. - udałem, że wiedziałem.
-Muszę ci kupić drugi słownik.
-Bardzo śmieszne... - udałem obrażonego. Ale tak naprawdę byłem szczęśliwy.  Cieszę się, że Noiz się nie wstydzi naszego związku przed ludźmi. Zawsze okazuje mi uczucia. Nawet w domu mimo że jego rodzina ma obiekcje...
-Aoba.
-Hmm?
-Chciałem cię o coś zapytać. - powiedział, po czym wstał od stołu. Potem podszedł do mnie i kleknął. Z kieszeni wyjął małe granatowe pudełko. - Aoba... - otworzył je - ...wyjdziesz za mnie?
-...co? - wydukałem zaskoczony patrząc na pierścionek.
-Wyjdziesz za mnie?
-Ja... - podniosłem się z krzesła - ...nie wiem... - dokończyłem, po czym uciekłem do toalety.
 Stojąc przed lustrem zastanawiałem się co robić. Absolutnie się tego nie spodziewałem. Nie to, że o tym nie myślałem, po prostu nie sądziłem, że Noiz  mnie o to poprosi. Myślałem, że nie ma takich planów. A tu tak nagle... Co mam teraz zrobić? Przecież nie mogę tu zostać kiedy Noiz jest tam i czeka na odpowiedź. Przecież go kocham i chcę z nim być. To właśnie jest odpowiedź. Uświadomiłem to sobie i wziąłem się w garść. Pełen nadziei wyszedłem z łazienki, po czym wróciłem do głównej sali, ale...

Noiza już nie było.